Zaznacz stronę

Pracuje jako radca prawny już kilka lat, wcześniej jako prawnik w kancelariach adwokackich i radcowskich. Od mniej więcej 1,5 roku aktywnie działam w social mediach tj. platformach Instagram i Facebook. I to dopiero na Instagramie zobaczyłam jak realnie zmienia się rynek usług prawniczych. Jak obecnie prawnicy i prawniczki budują swoje relacje z Klientami.

Dzisiejszą rozmowę planowałam już od dawna. Do rozmowy wybrałam dwie niezwykłe prawniczki. Inspirujące kobiety, które swój czas poświęcają nie tylko na budowanie własnych marek osobistych, ale także edukują oraz budują świadomość prawną w społeczeństwie.

Z kim rozmawiam?

Kasia Krzywicka jest adwokatem, Certyfikowanym Inspektorem Ochrony Danych (dyplom Uniwersytetu w Maastricht) i przedsiębiorcą. Prowadzi blog, działa na Instagramie, YouTube i Facebooku. Wspiera prawnie małe i średnie firmy, pomaga właścicielom startupów, osobom wykonującym wolne zawody, trenerom umiejętności miękkich, szkoleniowcom, prawnikom, i innym. W ramach swojego bloga udostępnia przedsiębiorcom Videwzory, które stanowią połączeniu kursu online i profesjonalnego wzoru dokumentu!

Kasia wraz z Arkadiuszem Szczudło i Wojciechem Wawrzakiem stworzyła także Legal room – który jest autorskim projektem skierowanym do nowoczesnych prawników i kancelarii prawnych. Legal room to nowe spojrzenie na prawo i Klienta, nowy sposób jego pozyskania i zbudowania z nim relacji.

Paula Czaplarska-Gregorek jest prawnikiem, aplikantem adwokackim II roku, twórcą marki I LOV LAW. Od 9 lat funkcjonuje w branży prawniczej, ponieważ postanowiła iść pod prąd i zaczęła pracować w kancelarii na 1 roku studiów. Paula w kwietniu tego roku wydała pierwszego, przełomowego ebooka prawniczego „Idę na prawo! I co dalej?” – skierowanego głównie do studentów i aplikantów, którzy nie mają doświadczenia, czują się zagubieni i nie do końca wiedzą jak się  odnaleźć w prawniczym świecie. W ebooku we własnym stylu mówi wprost jak to jest z tym rynkiem prawniczym począwszy od 1 dnia studiów do momentu wyboru aplikacji. 😊.

O czym rozmawiamy?

Dzisiejsza rozmowa skierowana jest przede wszystkim do prawników, ale także i naszych obecnych i potencjalnych Klientów. Jak obecnie wygląda rynek prawniczy? Czy jest coś takiego jak „nowoczesny” prawnik? Jak Klienci reagują na „tworzenie relacji” w świecie, który dotychczas oglądali z perspektywy „dębowego” biurka?

 

Kasiu, oglądam twoje instastory odkąd funkcjonuje na Instagramie jako @poprawa.o.prawie – jesteś bezpośrednia, naturalna, wesoła.
Nie ukrywam, że kiedy ja zaczynałam przygodę z „służbowym” Instagramem, pierwszy mój post był sztywnym zdjęciem z  sesji zdjęciowej, okraszonym sztampowym opisem: nazywam się tak i tak, moje specjalizacje są takie i takie. A potem widzę Ciebie radosną, roześmianą ale i (!) merytoryczną. Czyli okazało się, że można połączyć te dwa światy. Prawnicy, często w świecie mediów społecznościowych, czy na stronach internetowych skupiają się wyłącznie na tej sztywnej, prawnej stronie i pewnie boją się pokazać, że są nie tylko np. adwokatami, ale i ludźmi.
Jak to wyglądało u Ciebie: czy od początku pokazałaś się jako człowiek z krwi i kości oraz prawnik, czy może zaczynałaś od bardziej „sztywnych” pogadanek merytorycznych?

Kasia Krzywicka (KK): Aniu, przede wszystkim dziękuję za Twoje zaproszenie do tej rozmowy oraz za te komplementy już na początku rozmowy! Ja także cenię Twoje działania w social mediach i widać, że ogrom pracy w to wkładasz!

A wracając do tematu Instagrama to, może warto zacząć od tego, że swoje pierwsze konto na Instagramie założyłam w 2014 roku (chyba). Obserwowałam tam głównie zabawne upadki na deskorolce i luksusowe życie Kim Kardashian. Bo co innego można było robić na Instagramie 6 lat temu! W 2017 roku Instagram ruszył razem z moim z biznesem i chyba nigdy nie było „sztywny” pogadanek, myślę, że były i są merytoryczne, ale nie sztywne. Nie miałam też na kim się wzorować, bo byli wtedy prawnicy w sieci, ale raczej na blogach, Facebookach, a nie na instastory. Robiłam więc tak, jak czułam. Prawda jest taka, że ja bardzo lubię tę formę kontaktu z ludźmi, czuję się swobodnie w video i wiem, że moim obserwatorzy lubię mnie oglądać. Bardzo sobie cenię ich reakcje, opinie, polecenia. Dzisiaj na Instagramie jestem prawie codziennie. Daje mi to przyjemność, sprawia, że i ja i mój biznes rozwijamy się jednocześnie. Fajne to jest, naprawdę polecam!

A jak myślicie, do jakiego stopnia powinniśmy być sobą, a czego po prostu nie powinniśmy robić? Jak odnaleźć tę granicę, żeby też nie narazić się na śmieszność lub zarzuty dyscyplinarne?

(KK): Ciekawe pytanie Aniu, myślę, że odnosi się ono do naszych granic. Nie umiem jednak jednoznacznie na nie odpowiedzieć zwłaszcza w zakresie „śmieszności”. Wydaje mi się, że u każdego jej poziom jest trochę inny. Jeśli chodzi o zarzuty dyscyplinarne to sprawa jest prostsza. Ja robiąc cokolwiek i gdziekolwiek staram się myśleć o tym, że mój zawód to MISJA, że najważniejsza kwestią we współpracy dla mnie jest ZAUFANIE. I właśnie o moich klientach i zaufaniu myślę, kiedy klikam w guzik „opublikuj”.

Paula Czaplarska-Gregorek (PCG): Uważam, że zawsze powinniśmy być sobą. Od dzieciństwa przejawiałam silne poczucie własnej osobowości i jeśli ktoś próbował mnie zmienić, albo co więcej zmusić mnie do zmiany mojego zachowania, cechy charakteru napotykał na grubą ścianę. Moja mama zawsze miała problem z moim silnym poczuciem niezależności, ale uważam, że dzięki niemu i temu, że słucham siebie i wszystko robię w zgodzie ze sobą mam siłę aby iść pod prąd. Oczywiście mój charakter się zmieniał i ukształtował lecz rdzeń pozostał ten sam. Nie cierpię fałszu i hipokryzji. Dla mnie liczy się autentyczność i jeśli w coś głęboko wierzę to nie istnieje dla mnie coś takiego jak śmieszność lub zarzuty dyscyplinarne.

W życiu są wartości, o które warto walczyć bez względu na cenę. Myślę, że jesteśmy już na tyle dojrzałymi osobami, że wiemy gdzie leży ta granica. A leży zawsze tam gdzie można kogoś skrzywdzić. Wielu studentów i aplikantów myśli, że pójście na aplikacje sprawia, że nie wolno im się odezwać. Czasem dostaje od studentów pytanie czy mogę na aplikacji prowadzić konto na Instagramie. Ja też tak myślałam przez jakiś czas  ponieważ ktoś zasugerował mi, że mogę mieć „postępowanie dyscyplinarne i zniszczoną karierę za posiadanie własnego zdania”. To był dla mnie ciężki czas bo zawsze miałam silne poczucie, że nie mogę uginać karku i zgadzać się na coś wbrew własnym wartościom.

Na szczęście w porę przyszła na pomoc moja Patronka adw. Monika Łuczak- Maykowska, która wyjaśniła mi, że to nie jest prawda. Oczywiście mówimy tu o merytorycznych wypowiedziach na merytoryczne tematy. Adwokat nie może się bać mówić o wartościach i nie może bać się ich bronić.

No dobrze, ale jest jeszcze sprawa podstawowa – po co w ogóle są nam media społecznościowe, co my z tego mamy?
Koleżanki po fachu, często pytają mnie: no i jak tam ile z tego masz, ilu klientów, ile zarabiasz itp.? Szczerze, jak dla mnie to kompletnie nie o to tu chodzi, ja nawet nie wiem, czy ktokolwiek dzięki Instagramowi został moim klientem. To jest trochę tak, że w pewnym sensie (w moim odczuciu) konsekwentnie budujemy siebie jako markę. Jednak to nie jest sprint, a raczej maraton. To długa, nudna i żmudna droga, wymagająca sporo konsekwencji i pracy. Jak jest u Was? Instagram jako źródło przychodu czy raczej Instagram jako źródło budowania marki osobistej?

(KK): Ja nie prowadzę konta na Instagramie, żeby pokazać innym jakie fajne mam życie. Myślę, że moich odbiorców w ogóle to nie interesuje. Dzisiaj każdy, kto ma Internet i smartphone jest influencerem. Ja robię to po to, aby budować swoją markę, aby moje nazwisko kojarzyło się z rozsądnym wdrożeniem RODO, genialną umową, bezpiecznym regulaminem sklepu online i ZAUFANIEM do drugiego człowieka. Budowanie marki osobistej, to piękny, ale wymagający proces. Dla mnie i dla mojej rodziny to sporo wyrzeczeń.  Nie znam innych mam z osiedla, nie przyjaźnię się z listonoszem i czasami pory roku mijają mi niezauważalnie, ale mam poczucie, że buduję coś dużego i pomagam przy tym ludziom.

Trudno jednak godzić realizacje zleceń, tworzenie grafik w canva, pisanie newsletterów, montowanie filmów oraz pisaniem scenariuszy do live na Facebooku. To jest ciężka praca! Robię to po to, aby rozwinąć moją firmę, zatrudnić więcej wspaniałych prawników i pomagać jeszcze większej liczbie przedsiębiorców. W mojej ocenie nie ma budowania marki osobistej bez myślenia o zwiększeniu przychodu. Takie działanie jest albo iluzją, albo stratą czasu.

(PCG): Ja w większości współpracuję zdalnie z kancelariami i ci klienci przychodzą do mnie z polecenia lub po prostu odezwano się do mnie gdy wysłałam CV w odpowiedzi na ogłoszenie. Muszę jednak wspomnieć, że źródłem tych kontaktów jest Facebook i grupy prawnicze. Jeśli chodzi o osoby fizyczne i przedsiębiorców to działam lokalnie i zazwyczaj moi klienci są „z polecenia” ale nie skupiałam się dotychczas na tym aby prawniczo merytorycznie działać w social mediach, co wkrótce się zmieni ponieważ zamierzam rozwijać się również na tej płaszczyźnie. . Widzę, że konta prawników są typowe, więc kusi mnie aby znaleźć sposób i prowadzi konto prawnicze zupełnie inaczej.

Ponad rok temu założyłam I LOV LAW bo kocham pisać i musiałam mieć jakieś ujście od typowej merytorycznej prawniczej pracy. Nikt nie poświęcał się tematowi studentów i aplikantów a jeśli już to szczątkowo. Gdy założyłam Instagram I LOV LAW miałam już całą koncepcję marki. Była to sfera marzeń uzależniona od tego czy ktokolwiek będzie chciał mnie czytać. Okazało się, że tak i mogłam wcielić w życie moje pierwsze marzenie wydanie ebooka. Więc teraz mogę napisać, że moja zaangażowana społeczność I LOV LAW przełożyła się na źródło przychodu, dzięki któremu mogę dalej rozwijać tą markę. Wielką przyjemność sprawia mi prowadzenie biznesu w social media, analiza rynku i testowanie różnych metod. To moje hobby. Największą jednak przyjemność sprawia mi jednak kontakt z moimi odbiorcami i wymyślanie sposobów aby dać im motywację czy rozwiązać ich problemy.

I tutaj zmierzam do tego czego ja osobiście Wam bardzo zazdroszczę, a więc Waszych, że tak to nazwę „narzędzi edukacyjnych”. Dla mnie i ebook Pauli i Legal Room – Kasi, Wojtka i Arka  – to konsekwencja prowadzenia profilu, konsekwencja tego że przez edukację docieramy do de facto klienta. Jak Wy to odbieracie, w jaki sposób powstał pomysł na te produkty?

(KK): Bardzo podoba mi się pomysł Pauli na ebook. Myślę, że wypełniła fajną lukę. Jeśli natomiast chodzi o nasz Legal Room to pomysł dostaliśmy od obserwujących nas prawników. Sporo osób chciało właśnie od nas uczyć się o RODO, ecommerce, umowach, IT i prawie autorskim. Postanowiliśmy spełnić te oczekiwania. Każdy z nas (Arek, Wojtek i ja) ma inne doświadczenia, wyrósł z innego środowiska. Wojtek to pierwszy w Polsce człowiek, który uwierzył, że ludzie będą czytać o prawie. I co istotne, nie tylko uwierzył, ale też założył bloga prawniczego! Już w 2015 roku odebrał nagrodę za blog ekspercki. Arek to prawnik bardzo mocno osadzony w biznesie, zorientowany na klienta, ma ogromną wiedzę techniczną! A ja? Ja robię dużo lepsze od nich grafiki w canvie <śmiech>. To, że taki projekt był potrzeby widać po naszej newsletterowej liście, po obecności prawników na naszych live w każdy wtorek oraz po sprzedaży naszego kursu!

(PCG): Ebook powstał w odpowiedzi na potrzeby. Najpierw moje własne, a później okazało się, że to nie tylko moje, ale jak widać ok. 4 tys. osób, które regularnie czytają moje posty. Gdy założyłam I LOV LAW wiedziałam już jakie będą nadrzędne wartości mojej marki (szczerość, autentyczność, prostota) i tego konsekwentnie się trzymam. I LOV LAW dopiero w kwietniu 2020 roku stało się źródłem mojego przychodu dotychczas była to tylko praca prawnicza i to dzięki niej mogłam zaoszczędzić pieniądze i  sfinansować koszty ebooka. Ja mam milion pomysłów na swoje produkty i na produkty dla innych branż (:D). Czasem stojąc pod prysznicem dla przyjemności wymyślam nowe pomysły na biznes. Myślę, że ta całą kreatywność, która przez te wszystkie lata była zamknięta w pudełku ze względu na to, że dotychczasowa praca nie polegała na rozwoju swojej marki i swoich pomysłów w końcu znalazła ujście. Pieniądze nigdy jednak nie były dla mnie najważniejsze. Nie będę kłamać, że nie są ważne bo są i ma tego świadomość każdy rozsądny człowiek. Nie przełożę jednak pieniędzy nad swoje wartości. Dlatego w dalszym ciągu będę prowadzić I LOV LAW nawet jeśli miałoby mi to już nie przynieść ani złotówki przychodu. Myślę, że to podejście w połączeniu z inspiracją płynącą od moich odbiorców jest kluczem do wydania produktu, który trafia w rynek i przynosi przychody.

Powiem jeszcze kilka słów na temat Kasi, pamiętam jak pierwszy raz powiedziała mi o viedowzorach i uważam, że pomysł jest genialny. Idealnie trafia w potrzeby klientów. Ostatni produkt Kasi umowa korektorska również idealnie trafia w rynek. Jeszcze pół roku temu można było stwierdzić, że zapotrzebowanie na tego typu umowę jest marginalne. Próbowałam wtedy zorientować się w tej materii i nikt o tym nie mówił, nie pisał. Dziś na skutek pandemii rynek ebooków rozkwitł. Uważam, że to strzał w dziesiątkę. Zauważmy, że zarówno mój produkt jak i produkty Kasi czy Legal Roomu są odpowiedziami na problemy i potrzeby odbiorców.

Teraz sieć praktycznie „zalała” fala instaprawników lub zupełnie nowych fanpage kancelarii prawnych. Sytuacja związana z pandemią jest trudna, według badań profesora Ryszarda Sowińskiego w trzecim i czwartym tygodniu epidemii kancelarie prognozowały, że ich przychody spadną w kolejnych dwóch miesiącach średnio o 37 proc., co piąty badany wskazywał na spadek aż o 80 proc (źródło)
Mówi się, o przeniesieniu rynku usług do sieci. Do sieci więc przenieśli się też prawnicy, którzy dotychczas z tych mediów nie korzystali. Tworzą opracowania, blogi, pdfy, infografiki, webinary. Zaczęli działać online. Jak oceniacie nowe twarze w social mediach i gdzie widzicie ich ewentualne błędy?

(KK): Przyrost widzę. Jeśli chodzi o błędy to musiałabym bardziej przyjrzeć się tym kontom. Myślę jednak, że największą zmorą jest kopiowanie treści, stylu, hasła, produktu w sklepie. Czasami wewnątrz Legal Roomu o tym rozmawiamy i o tym, był nasz ostatni live [chodzi o live, który odbył się 12 maja 2020 roku – przypis mój Anna Poprawa]. Co istotne, ja też zajmuję się prawem autorskim i zdarza mi się zostać zaangażowaną jako prawnik w spory nazwijmy je „wewnątrz – prawnicze”. Na moim obecnym etapie rozwoju sama ich nie inicjuję, wolę zając się tworzeniem jeszcze lepszych treści i jakościowych produktów.

(PCG): Ja jestem zawsze za rozwojem i podejmowanie nowych wyzwań. Fajnie, że prawnicy otwierają się na social media, tworzą nowe produkty. Trzeba mieć jednak na siebie pomysł. Kancelarie i prawnicy, którzy nie czują się dobrze w social mediach nie powinny ich prowadzić. Jest wiele kancelarii, które bez tego wspaniale funkcjonują. Nie ma nic gorszego niż nudne, oklepane, prawnicze konta. Sama zaczynałam od treści takich jak inni lecz szybko zweryfikowałam, że liczy się autentyczność a nie zdjęcie z kawą a pod spodem „jaką kawę lubicie?”. Piękne zdjęcie może przyniesie wiele „lajków” i „obserwujących” jednak jeśli nie zawiera pod spodem treści wartościowej to lajki i obserwujący są pustymi liczbami. Nie przekłada się to zupełnie ani na ilość klientów ani na zarobki. Tworzenie social mediów kancelarii i prawników i „bombardowanie” odbiorców treściami jest dla mnie lekką desperacją. To jest wyczuwalne przez odbiorców tak samo jak fałsz, brak konsekwencji czy niespójność. Przede wszystkim rozpoczynając nowe wyzwania biznesowe jak sprzedaż produktu online czy prowadzenie kanału w social media powinniśmy się dokształcić w jaki sposób to robić, przeanalizować rynek i zapytać osoby, które nas obserwują, klientów co na ten temat myślą i czy tego potrzebują.

Wiele kancelarii korzysta z usług „marketingowców prawniczych” co jest dla mnie kompletnie bez sensu. Ponad 90% tych osób nie wie na czym polega prowadzenie kancelarii, że istnieje zakaz reklamy lub, że klientów nie obchodzi treść przepisów. Dlatego warto zapytać tych prawniczych doradców od marketingu i social media o ich liczby. Ilu prawnikom doradzili, jak przekłada się to na dochody a przede wszystkim jak rozwijają swój biznes w social mediach. Nie wyobrażam sobie iść do fryzjera, który ma spalone włosy tak samo nie wyobrażam sobie korzystać z usług doradczych osoby, która nie radzi sobie z prowadzeniem własnego biznesu w social mediach.

Cieszę się również, że wszystko przenosi się powoli do sieci i rozwijamy się online. Zakładając 3 lata temu działalność gospodarczą nikt nie chciał współpracować ze mną zdalnie i nikt nie umiał mi podać racjonalnych powodów odmowy. „Aplikant musi być w kancelarii” i na tym kończyła się dyskusja. Czasem nie starczało mi pieniędzy na rachunki. Przetrwałam, obserwuję rynek i widzę jak prawnicy otwierają się na nowe możliwości. Dziś mamy szkolenia online, zajęcia na aplikacji online, weryfikacje wiedzy online i powiem Wam, że dla mnie jako osoby, której grafik jest wypchany pracą po brzegi zajęcia online na aplikacji są zbawieniem. Oszczędzam bardzo dużo czasu, bo nie muszę przede wszystkim jechać 100 km w jedną stronę na zajęcia. Nie wszystko da się zastąpić online, ale biorąc pod uwagę jak dużo pracujemy może warto przemyśleć nad przeniesieniem chociaż części wykonywanych czynności właśnie w tym systemie.

Myśląc długoterminowo, przetrwają najwytrwalsi? Czy nowi instaprawnicy za rok znikną z sieci?

(KK): Rok dla Internetu jest równie odległym okresem, jak dla nas epoka dinozaurów. Kto ma znikać, zniknie jutro. Kto będzie myślał kreatywnie, testował, próbował, sprawdzał, wyciągał wnioski, poprawiał i lubił ludzi ten wygra! Tak, to ważna obserwacja – chcesz robisz sociale? Polub ludzi, chociaż trochę!

(PCG): Przetrwają autentyczni, spójni, konsekwentni i z własnym pomysłem na siebie. Ja od początku celowo nie śledziłam mojej „konkurencji” w social mediach bo mam swoją wizję i realizuje swoje pomysły i nie chcę aby ktoś mi ją zaburzał. Słowo konkurencja wzięłam w cudzysłowie bo nie traktuję nikogo w ten sposób. Nie dlatego, że nie mam konkurencji a dlatego, że mam inne cele i priorytety i idę własną drogą  bez względu na to co robią inne prawnicze konta. Ja bardzo chętnie wspieram prawników w ich social mediach, lecz od kiedy zauważyłam, że takie osoby odzywają się tylko jak chcą udostępnienia ich profilu czy wyciągnąć mój „know-how” pod płaszczem innych tematów trochę się zdystansowałam do świata social mediów. Jestem konkretną osobą i o wiele bardziej wolę jak ktoś zapyta się mnie wprost: „jak zrobiłaś to czy tamto?”. Nie mam monopolu na mówienie o tematach dla studentów i aplikantów, jednak moi odbiorcy świetnie widzą zbyt bliskie „inspiracje” moimi tematami czy produktami i to głównie oni przesyłają mi screeny ze „skopiowanymi” moimi tekstami, czy pomysłami. Kiedyś było mi przykro dziś współczuję tym osobom, że nie mają pomysłu na siebie. Wiem bowiem, że nikt nie zrealizuje mojego pomysłu w ten sposób co ja. Można pisać na podobny temat i przedstawić swój punkt widzenia i jest to jak najbardziej w porządku, bo studenci i aplikanci potrzebują szerokiej perspektywy ale posługiwanie się identycznymi zwrotami czy też grafiką nie świadczy najlepiej o prawniku, który powinien mieć świadomość ochrony praw autorskich.

Kolejną kwestią, jest fakt że tzw. tarcze antykryzysowe przybliżają nas do e-rozpraw, e-pism (wysyłanych na przykład przez platformę EPUAP). To zmusi nawet najbardziej opornych do pracy w sieci. Inna sprawa, że być może za jakiś czas stanie się to po prostu normą. Macie jakieś złote rady (poza mocnym Internetem 😊) jak przygotować nie tylko siebie ale i Klientów do tych zmian? Umówmy się, nie każdy Klient korzysta nawet z maila…

(KK): To trudne wyzwanie. Myślę jednak, że wszystko poprawia się z tygodnia na tydzień. Ja widzę ogromny progres. Chociaż prawdę mówiąc trudno mi się odnieść i wypowiedzieć obiektywnie, bo ja obsługuję branże, która nie ma problemów z nową technologią, obsługą mejla czy Google Analytics. Jestem jednak przekonana, że będzie jak w przypadku każdej zmiany. Najpierw bunt i tęsknota za wybieloną przeszłością, a potem zaczynamy się lepiej lub gorzej urządzać w tej nowej rzeczywistości. Osobiście pomysł e-rozpraw i e-pism bardzo mi leży.

(PCG): Tak jak sygnalizowałam wcześniej, od początku działam w sieci i moi klienci są przyzwyczajeni do takiego trybu. Ciężej przekonać mi mamę, żeby pisała mi sms w trakcie gdy pracuję bo telefony mnie rozpraszają (:P) Stale edukuję klientów i pokazuję im zalety swoich rozwiązań. Jeśli klient nie ma adresu e-mail to zazwyczaj ma syn, córka, wnuczka i nie ma problemu z odbiorem. Staram się być wyrozumiała i tłumaczyć. Wszystko jest kwestią porozumienia.

Będąc przy temacie nowoczesnych prawników, jak definiujecie to pojęcie? Przecież nie chodzi tutaj tylko o dostęp do Internetu i prowadzenie bloga. Kim jest i jaki powinien być ten nowoczesny prawnik?

(KK): Bardzo ciekawe pytanie! Ja uważam, że to konkretny sposób myślenia. Wiara w specjalizację i ekspertyzę, i w to, że nie na wszystkim się znamy i naprawdę czasami nie wystarczy przeczytać komentarz …

To także klientocentryzm czyli podejście, w którym klient i jego potrzeba jest odmieniona przez wszystkie przypadki. To widać już po budowie strony internetowej prawnika, po jego profilu na Facebooku i organizacji szkolenia online. Czasami łatwiej jest mówić o sobie, a trudniej skupić się na osobach, które wspieramy. Ja w tym zakresie ciągle się uczę, obecnie poszerzam wiedzę z budżetów firm. W centrum mojego biznesu zawsze jest klient. Często pytam ich o zdanie, o feedback i wchodzimy w polemikę.

(PCG): Jako, że aktualnie zakochałam się w tematach biznesowych to według mnie nowoczesny prawnik powinien zdawać sobie sprawę, że prowadzenie kancelarii to przede wszystkim biznes. Należy wprowadzić nową jakość świadczenia usług i relacji z klientem. Musimy odejść od archaicznych metod prowadzenia kancelarii, gdzie sukcesem była siedziba obok sądu (zwłaszcza w małych miastach). Prawnik nie powinien siedzieć już za ciężkim dębowym biurkiem, a wyjść naprzeciw potrzebom swoich klientów w danej specjalizacji i skupić się na tym czego potrzebują a przede wszystkim ich SŁUCHAĆ. Myślę, że nowoczesny prawnik łączy w sobie etos pracy z dawnych czasów wraz z nowym podejściem i technologią czasów obecnych.

Kiedyś jeden starszy kolega po fachu odradzał mi tego, co obecnie nazywamy „budowaniem relacji z klientem”. Obiad z klientem po rozprawie? Absolutnie niedopuszczalne!
Zgadzam się z tym, że te strefy trzeba mocno oddzielić, w sensie Klient chce profesjonalnej usługi, chce profesjonalisty, a nie kolegi. Ale jednocześnie potrzebuje wsparcia. Staram się zawsze budować tę relację w oparciu o zasadę „złotego środka”, co nie wyklucza biznesowego obiadu 😊.  A jak jest u Was?

(KK): Ja tutaj zawsze dostosowuję się do klienta. Jeśli woli dystans i „dzień dobry Pani Mecenas” – nie ma sprawy. Jeśli zaczyna rozmowę od „hello, hello Krzywicka” też super. To niby zwykle przywitanie jest dla mnie cennym znakiem jak się ustawić. Jeśli miałabym jednak przedstawić tutaj statystyki to zwykle jestem z klientami w relacji partnerskiej. Często kupuję produkty moich klientów, czytam polecane przez nich książki i często spotykamy się na konferencjach branżowych.

(PCG): Pozwolę sobie zacytować r. pr. Jolantę Fiedeń bo uważam, że to genialne co powiedziała „Klienci przychodzą do prawnika po poczucie bezpieczeństwa” i uważam, że to jest właśnie ten złoty środek. Profesjonalizm, dystans i wysoka jakość usług owszem, ale również trzeba być w tym wszystkim człowiekiem i mieć ludzkie odruchy. Oczywiście, że jest granica której nie przekraczamy jednak relacje z klientem to istota naszego zawodu czy się to podoba niektórym czy nie. Jeśli klient czuje się przy nas bezpiecznie to do nas wróci. I nie jest ważne czy to bezpieczeństwo i rozwiązanie problemu będzie miało taką czy inną podstawę prawną bo nie do końca o literalne przepisy tu chodzi tylko o zaufanie, że zrobimy wszystko co w naszej mocy aby pomóc. Zawsze na początku powtarzam klientom, że jeśli nie będę widziała sensu w procesie to im o tym powiem. Kilka miesięcy temu miałam nawet taką sytuację, że klient zadecydował, że odstąpi od pozwu ponieważ oprócz tego, że koszty byłyby wyższe niż wygrana to jeszcze straciłby czas i dostarczyłby sobie negatywnych emocji. Bardzo wtedy mi podziękował za zaangażowanie i przede wszystkim szczerość. Uważam, że w tych relacjach to podstawa.

Podsumowując naszą rozmowę, jakie są według Was trzy najważniejsze cechy współczesnego prawnika oraz jakie najistotniejsze wyzwania przed nami stoją?

(KK): Jakiś czas temu słyszałam jak pewien doradca mieszkaniowym mówił, że są trzy najważniejsze cechy dobrego mieszkania pod inwestycje – lokalizacja, lokalizacja i lokalizacja.

Parafrazują, powiem, że są trzy cechy współczesnego prawnika – klientocentryzm, klientocentrym i klientocentryzm.

(PCG): Patrząc na to jak się rozgadałam ciężko mi będzie wymienić 3 cechy, lecz spróbuję (:P) Łączenie starego modelu prowadzenia kancelarii z rozwiązaniami nowoczesnymi, autentyczność i szczerość, wysoka jakość i profesjonalizm.

Na koniec bardzo Ci chciałam podziękować Aniu za tak fantastyczną rozmowę. To bardzo fajne znaleźć się w takim towarzystwie bo Kasia Krzywicka jest fantastyczną osobą i fantastycznym prawnikiem i miła odmiana, że jestem tym razem po drugiej stronie. Jeszcze raz bardzo dziękuję!

(KK): Ja także dziękuję Wam dziewczyny za cudowną rozmowę i cieszę się, że mogłam z Wami porozmawiać jak „kobieta z kobietą” – o biznesie!!!

Dziewczyny – ogromnie dziękuję, za to że zgodziłyście się porozmawiać i podzieliłyście się ze mną i naszymi czytelnikami ogromną dawką wiedzy, inspiracji i motywacji do działania.

 

Wywiad przeprowadziła Anna Poprawa – radca prawny, którą znajdziesz również na Instagramie, Facebooku a wkrótce może i na innych platformach społecznościowych:).