Zaznacz stronę

Rozwód z perspektywy prawnika: jak rozpoznać kiedy klient potrzebuje wsparcia psychologa?

Z Kingą Gawlas: psychologiem-psychoterapeutą, spotkałam się aby porozmawiać o rozwodzie z odrobinę innej perspektywy niż ta ściśle prawnicza. Naszą rozmowę podzieliłam na trzy panele, tak aby móc ująć ją w jakieś zgrabne ramy.

W dzisiejszym wpisie, przeczytacie o tym jak prawnik prowadzący postępowania rozwodowe może poradzić sobie z tym tematem. To ważne, bowiem to my – prawnicy jesteśmy niejednokrotnie na pierwszym froncie zdarzeń, często będąc jedną z pierwszych osób, którym Klient zwierzy się, że planuje odejść od partnera. W drugim panelu, który pojawi się na blogu pod koniec tygodnia rozmawiałyśmy z Kingą o perspektywie Klienta oraz o jego podejściu do rozstania. Trzeci, ostatni artykuł z serii, który przeczytacie w przyszłym tygodniu dotyczyć będzie najbardziej pokrzywdzonych w sprawie rozwodowej – czyli dzieci.

Rozmawiając z Kingą, chciałam aby nasze spotkanie stanowiło pomoc nie tylko dla osób, które się rozwodzą, ale także dla młodych prawników, którzy zaczynają zajmować się prawem rodzinnym. Sprawy rodzinne, jak i karne – są niejednokrotnie bardzo trudne emocjonalnie, także dla prawników. A dzięki uprzejmości Kingi może znajdą oni odpowiedź na nurtujące ich pytania.

 

Anna: W pierwszej kolejności bardzo Ci dziękuję, że zdecydowałaś się przyjąć moje zaproszenie.
Rozmawiając z  klientami, którzy są przed tą niezwykle trudną i bardzo bolesną decyzją w ich życiu, jaką jest rozwód, zastanawiam się, czy jako prawnicy sami nie powinniśmy odbyć jakiegoś przyspieszonego kursu z psychologii, który pozwoliłby nam lepiej rozumieć klientów? Jest taka, lista najbardziej stresujących sytuacji w naszym życiu – na tej liście rozwód zajmuje drugie miejsce zaraz po śmierci współmałżonka! Stąd, w kontekście naszej psychiki, czy uważasz, że prawnik może zaszkodzić swojemu klientowi np. nieumiejętnie prowadząc konsultację prawną w sprawie rozwodu?

Kinga: Bardzo dziękuje za ten wstęp który sama miałam ochotę przytoczyć w tej rozmowie. Tak, rozwód ma swoje wysokie miejsce na liście wydarzeń, które są preludium do głębokiego kryzysu psychologicznego. Odnoszę wrażenie, że w sytuacji zajmowania się sprawą rozwodową są Państwo jako prawnicy postawieni w trudnym momencie szacowania różnych możliwości. Mianowicie, odnoszących się do Państwa wiedzy, kompetencji, stanu prawnego zgłaszanego problemu, jak również do własnych zasobów psychologicznych. Ocena tych czynników odbywa się w zderzeniu z człowiekiem, który potencjalnie jest w wyżej opisanym kryzysie i oczekuje wsparcia, zrozumienia na poziomie prawnym, jak również emocjonalnym. Biorąc pod uwagę realność tej skomplikowanej sytuacji uważam, że wiedza psychologiczna może w niej pomóc.

Odnosząc się do pytania, czy uważasz, że prawnik może zaszkodzić, odpowiadam:

Myślę, że tak. Jednocześnie uważam, że mógłby to zrobić zupełnie nieświadomie. Zacznijmy od początku. Wyobraźmy sobie, czym jest dla potencjalnego klienta ta sytuacja psychologiczno-społeczna zwana rozwodem. Takie pytanie zazwyczaj zadaje sobie w podczas pierwszej konsultacji psychoterapeutycznej. Mogą się tutaj pojawiać różne scenariusze dotyczące: stanu psychicznego klienta, jego potrzeb, obszarów frustracji, wewnętrznych konfliktów. Czasami ta wewnętrzna gra dotyczy rozważań wokół narracji zysków i strat ekonomicznych.

Ważnym elementem spotkania z klientem byłoby dokładnie zbadanie wspomnianych obszarów.  Zebranie ich w „pakiet startowy” do waszej wspólnej pracy. Odnoszę wrażenie że, jesteście Państwo z tymi dylematami na każdym etapie procesu rozwodowego. Sytuacją, która może faktycznie szkodzić osobie, która przychodzi na spotkanie z prawnikiem jest związana z zaniedbaniem wyżej wymienionej perspektywy. Podejmowanie ustaleń, decyzji pomijając emocjonalną gotowość klienta może skończyć się mało optymistycznie. Nawet jeżeli zostaną podjęte działania na skutek możliwości prawnych, często ulegają one zmianie poprzez rozchwiany stosunku emocjonalny do omawianych kwestii.  

 

Anna: Jest na to jakaś złota rada?

Kinga: Możliwe, że opracowanie z klientem „pakietu startowego” polegającego na:

  1. Oszacowaniu gotowości emocjonalnej.

W tym punkcie warto byłoby zbadać na ile klient faktycznie chce się rozstać z partnerem. Czasami nie ma wyjścia, ponieważ nie jest stroną decyzyjną. Ogólną zasadą, jest nie podejmowanie decyzji jeżeli obszar konfliktu wobec niej nie został maksymalnie rozważony, rozwiązany. W tym punkcie, chciałabym się również odwołać do możliwości psychologicznych klienta. Jeżeli dostrzegają Państwo, że osoba jest zanurzona w smutku, apatii, widzicie, że nie jest w stanie podejmować decyzji, wszystko ją przeraża, ma problemy z funkcjonowaniem na co dzień, uskarża się na problemy ze snem, rozmyśla o ucieczce od wszystkiego; z pewnością nie jest to stan, w którym realizacja działań prawnych byłaby wskazana. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że zupełne przeciwieństwo polegające jedynie na złości, chęci zemsty, wrogości wobec partnera, krzywdzie – również nie jest nastawieniem perspektywicznym.

  1. Zbadaniu potrzeb: czy klient przychodzi do mnie po to abym działał/a czy oczekuje wsparcia, spokojnego wyjaśnienia tego procesu jakim jest rozwód z perspektywy prawnej.

Ważna byłaby tutaj obserwacja reakcji emocjonalnych na zadawane pytania i perspektywę realizacji rozstania. Istotnym, byłoby wyjaśnienie swojej roli w całym procesie, bo nie jest to takie oczywiste dla wielu osób. Istotnym może być zadbanie o wspólne przymierze dotyczące szczerości wypowiedzi i deklaracji.

  1. Zbadaniu oczekiwań co do mojej postawy i dynamiki pracy: mam być walczącym lwem, punktującym zaniechania partnera w sposób otwarty i dynamiczny.

Często można wprost usłyszeć takie oczekiwanie:

„Przyszłam do Pani, bo słyszałam, że jest Pani cięta jak brzytwa.”

Ważnym w tej sytuacji byłoby zbadanie: co to znaczy dla Pani/ Pana, że jestem cięta jak brzytwa? Jaki za tym idzie zestaw oczekiwań i wyobrażeń? Możliwe, że ochroni to Państwa przed potencjalnym rozczarowaniem, czy rozminięciem się z potrzebami klienta. Z moich doświadczeń terapeutycznych wynika, że w sytuacji rozwodowej nie każdy potrzebuje brzytwy. Często klienci poszukują prawników, którzy będą funkcjonowali zgodnie z ich sposobem rozwiązywania problemów np. spokojnie, racjonalnie, zachowawczo. Dopasowanie się w sposobie myślenia o problemie i metodach jego rozwiązywania wydaje się być bardzo dobrym predykatorem do zadowalającej współpracy.

  1. Zapewnienie spójności swoich zachowań i sposobów działania w oczach klienta przez cały proces rozwodu.

Wyobrażam sobie, że refleksja nad wyżej wymienionymi obszarami pomoże Państwu w oszacowaniu możliwości do podjęcia współpracy w poczuciu wzajemnego zrozumienia i poszanowania swoich potrzeb i granic.

 

Anna: Jako prawnicy wiemy o co pytać Klienta od strony prawnej, znamy przesłanki rozpadu związku małżeńskiego. A jak ugryźć ten temat od tej ludzkiej strony, czego radziłabyś nie robić nigdy, a co byłoby wskazane w tego typu rozmowie?

Kinga: Myślę, że przy odpowiednim wstępem do tego typu rozmowy byłoby założenie „ludzie mówią o tym, o czym mogą powiedzieć”.

Rozpoczynając rozmowę o trudnych tematach zachęcałabym do przygotowania tzw. psychologicznego podłoża np.:

„będę zadawała dzisiaj Pani/ Panu pytania dotyczące tego jak w Pani odczuciu wyglądało Pani małżeństwo. Celem tej rozmowy będzie zebranie potrzebnych informacji do sporządzenia wstępnej diagnozy sytuacji w jakiej się Pan/Pan znalazł/a. Możliwe, że pojawią się z mojej strony pytania natury intymnej.  Czy jest Pani gotowa na taką rozmowę ?”

Kolejno pokazałabym, że to klient decyduje o przebiegu rozmowy:

„Jeżeli w jakimś momencie Pan/ Pani poczuje, że coś jest za trudne możemy przerwać rozmowę. Wyobrażam sobie, że taka rozmowa może Pana/ Panią dużo kosztować, wiec postaramy się ją przeprowadzić w łagodny sposób”.

Myślę, że tego rodzaju wstęp mógłby zapewnić klientowi poczucie kontroli nad sytuacją co zazwyczaj jest mechanizmem który zwiększa poczucie bezpieczeństwa i obniża lęk.

 

Anna: Są jakieś czerwone lampki, na które powinniśmy być szczególnie uwrażliwieni w trakcie rozmowy z klientem rozwodzącym się?

Kinga: Sądzę, że czerwoną lampką może być moment, kiedy klient jest bardzo poruszony, co niekoniecznie może oznaczać koniec rozmowy. Warto wtedy zadbać o to aby czuł się tym bezpieczny. Mogą w tym pomoc proste klaryfikacje:

„widzę, że to dla Pana trudne, możemy się na tym zatrzymać”, „widzę, że to Pana bardzo dotyka”, „ widzę, że rozmowa o tym jest dla Pana bardzo zasmucająca”.

Po tego typu komentarzu można monitorować czy rozmowa jest dalej możliwa, czy trzeba ją przełożyć na inny termin. Ludzie dobrze, reagują na reakcję innych, które są adekwatne do ich stanu emocjonalnego w danej chwili. Zazwyczaj przynosi to ulgę i wytchnienie, pozbycie się zbędnego napięcia. Trzeba jednak pamiętać, że klienci w sytuacji rozwodu mogą ujawniać trudności w funkcjonowaniu w sferze poznawczej tj. nieobiektywna ocena sytuacji, sztywność myślenia, narracja wynikająca ze stanu poniżenia bądź poczucia winy. Warto dbać o to, aby treść wypowiedzi czy jej jakość nie była zdominowana przez wyżej wymienione ograniczenia.

 

Anna: Kilkukrotnie miałam takie doświadczenia, że rozmowa przebiegała w sumie życzliwie, wydawało się że klient jest otwarty i w sposób szczery opowiada o swoim życiu, a podczas rozprawy ZONK – okazuje się, że nie powiedział o bardzo istotnej dla sprawy kwestii, mimo iż uczulałam go aby się otworzył. Są jakieś złote rady aby budować zaufanie szybciej i wzmocnić relację z klientem, tak aby nie zatajał istotnych szczegółów?

Kinga: Myślę, że nie ma złotych rad. Z mojego doświadczenia wynika, że ludzie nie mówią o pewnych rzeczach z wielu powodów, ale często z powodu lęku bądź strachu przed zburzeniem obrazu siebie w oczach innych.  

Mianowicie, często zdarza się, że są zawstydzeni tym, jaka jest realność ich sytuacji bądź funkcjonowania. Przybierają maski, chcą być dobrze odbierani, przez wszystkich, a może i nawet przez siebie samych. Tutaj przychodzą mi do głowy procesy terapeutyczne, w których po kilku latach spotykając się raz bądź dwa razy w tygodniu z pacjentem dowiaduje się o bardzo istotnej informacji, o której nigdy wcześniej nie mówiliśmy.

Nie wiem czy jest to dla Ciebie satysfakcjonująca odpowiedź. Z moich obserwacji wynika, że budowanie zaufania, w dużej mierze wynika z predyspozycji osobowościowych prawnika i klienta. Przy jednych osobach otwieramy się szybko, bezboleśnie a przy innych nigdy tego nie zrobimy. Ważnym elementem, który zapewnia zaufanie jest poczucie autentyczności i otwartość.  W swojej pracy często zastanawiam się nad tym, czy jestem osobą, która stwarza warunki do tego, że ludzie chcą ze mną rozmawiać, czy jestem życzliwa, nastawiona na empatycznie słuchanie, podejmująca próbę zrozumienia a nie oceny .

 

Anna: Na coś powinniśmy zwracać szczególną uwagę?

Kinga: Wyobrażam sobie, że w zawieraniu kontraktu z klientem można zwracać szczególną uwagę na budowanie przymierza w poczuciu wzajemnego zaufania i szczerości. Wydaje mi się, że można byłoby wprowadzać go w sposób bardzo otwarty, ukazując koszty i konsekwencje zatajania informacji istotnych w sprawie

„Chciałabym abyśmy się skupili na Pana/ Pani możliwościach do szczerej rozmowy o jasnych i ciemnych stronach Pana/Pani życia. Wyobrażam sobie, że niekoniecznie jest to dla Pani/ Pana komfortowe, pewnie dla nikogo nie jest. Możliwość rozmawiania o rzeczach trudnych, wstydliwych może nawet wykraczających poza granice prawa będzie bardzo ważnym elementem naszej współpracy. Zatajanie informacji istotnych w sprawie zazwyczaj wiąże się ze zwiększonymi kosztami procesu, możliwością mojego nieodpowiedniego prowadzenia sprawy bądź w konsekwencji przegraną. Czy moglibyśmy się zatrzymać na tym przez moment?”

 

Anna: A jak radzić sobie w skrajnych emocjach klienta czy to na spotkaniu czy na rozprawie? Krzyk, płacz, złość, dogadywanie świadkom czy drugiej stronie? Da się na te skrajne emocje jakoś przygotować, pomóc, wychłodzić?

Kinga: Sytuacja obecności na sali sądowej może wyzwalać wiele emocji, które są trudne do skontrolowania. Wydaje mi się, że przygotowanie klienta do rozprawy dzieląc się z nim swoją perspektywą związaną z tym co pomaga, a co bardzo przeszkadza a wręcz szkodzi, jest bardzo pomocne. Po zbadaniu możliwości klienta do przyjmowania uwag, czy refleksji na jego temat zadbałabym o rozmowę w stylu:

 „ Panie (…) znamy się już przez dłuższy czas, odnoszę wrażenie, że  przed rozprawą musimy skupić na pewnej sprawie którą w moim odczuciu może przysporzyć nam pewne kłopoty i wpłynąć negatywnie na przebieg procesu. Czy  możemy się nad tym zatrzymać, wydaje się to bardzo istotna sprawa?” 

Ale nie tworzyłabym iluzji polegającej na tym, że da się nauczyć ludzi, kontrolować emocje po jednej rozmowie. Z zawodowego doświadczenia wiem, że jest to wyczerpujący długoletni proces niejednokrotnie związany z nie tylko z psychologiczną możliwością kontroli afektu, ale również z zaburzeniami w budowie układu nerwowego.

Anna: Kinga – ogromnie Ci dziękuję za wszystkie cenne rady dla prawników, którzy nas czytają. Myślę, że dla wielu z nas, ta rozmowa może być bardzo ważną lekcją, którą wykorzystamy podczas kolejnych konsultacji w sprawach rodzinnych.

 

 


Kinga Gawlas, psycholog-psychoterapeuta, absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego, czteroletniego kursu psychoterapeutycznego w Krakowskim Centrum Psychodynamicznym rekomendowanym przez Polskie Towarzystwo Psychologiczne oraz Szkoły Trenerów oraz Rozwoju Osobistego BCB Kraków. Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychodynamicznej oraz Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego. Na co dzień prowadzi prywatną praktykę gabinetową oraz pracuje w Specjalistycznej Poradni Psychologicznej- Pedagogicznej Krakowski Ośrodek Terapii prowadząc procesy psychoterapii indywidualnej i grupowej. Zawodowo interesuje się dynamiką procesów grupowych. Organizuje szkolenia z zakresu rozwoju osobistego jak również prewencji zaburzeń psychicznych. Prywatnie interesuje się rynkiem sztuki.